Wróciliśmy wczoraj z zawodow w Kutach na Słowacji. Wybraliśmy się na ta imprezę we trzech: Michał Tur mój syn Franek i ja. Odleglość od Wrocławia ok.350 km . Jeszcze można wytrzymać. Połowa trasy to autostrady więc jechało się dość szybko i bez problemów. Dojazd idealny ponieważ jeziorko na którym odbywały się starty leży tuż przy autostradzie Brno -Bratysława i widać go z drogi. Ci koledzy którzy jechali na Mistrzostwa Świata na Węgry, przez Słowację na pewno widzieli tą wodę jeziorko znajduje się jakieś 3 kilometry od granicy czesko słowackiej po prawej stronie. Do naszych wyścigów nadaje się idealnie Z drugiego jeszcze powodu: zakwaterowanie znajduje się tuż przy wodzie tak blisko ,że bliżej już być nie może. No i te ceny!! za pokój trzyosobowy zapłaciliśmy niewiele więcej niż 20 euro wraz z parkingiem!! We wszystkich klasach były po dwie grupy zawodników (V35 nie rozgrywano). Na zawody przyjechali zawodnicy z Czech, Chorwacji, Serbii, Słowenii, Austrii, Węgier, Niemiec i my z Polski.
Z racji tego ,że na rozegranie wszystkich kolejek było aż nadto dużo czasu zawody upływały w spokojnej atmosferze, Był czas na długą przerwę obiadową. Było sielsko i przyjemnie. Pogoda jak na tą porę idealna Można było pogadać z dawno niewidzianymi kolegami, Przy okazji dowiedziałem się jak wiele koledzy z innych krajów wiedzą o tym co się w naszym polskim grajdołku dzieje. Powinno to dać co nieco do myślenia
a kłócić (jeżeli już musimy) powinniśmy się bardziej kameralnie, bo chluby nam to nie przynosi. Wszędzie są jakieś konflikty, czasem nawet większe niż nasze, ale tylko o naszych wszyscy wiedzą. Przykre.
Bardzo podobała mi się atmosfera panująca na tych zawodach. Wszyscy byli dla siebie bardzo mili i uczynni. Na naszych zawodach już chyba nigdy takiej atmosfery nie będzie. To se ne wrati ( jak mówią Bracia Czesi)
Bardzo ciekawe było podejście organizatorów do wyławiania modeli. Każdy komu łódka stanęła płynął sobie po nią sam, albo mechanik! I powiem ,że jest to bardzo ciekawe przeżycie. Sam raz płynąłem. Polecam takie przeżycie każdemu zawodnikowi. Jak każdy sobie choć raz wpłynie w trasę, to sam zobaczy co przeżywa obsługa łodzi na każdych zawodach. Ze strony wody wygląda to zupełnie inaczej. I nawet jeżeli zawodnikowi , wydaje się ,że przepłynął daleko łódki wyławiającej , to i tak jest to za blisko!! Jak każdy sam na własnej skórze poczuje wodę na plecach choć raz, to na pewno dobrze mu to zrobi na następne starty!! A rygorystyczne przestrzeganie przepisów w tej sprawie uważam,za słuszne!!
Jeżeli chodzi o wyniki nasze to tym razem zbytnio nie ma się czym chwalić
Jedynie Michał spokojnie wszedł do finału w V15 i gdyby nie mały "dzwon" byłby nawet dość wysoko, a tak tylko 9 miejsce.
Generalnie zawody bardzo udane. Polecam. A jedzonko w restauracji "palce lizać"
w cenie jak za danych dobrych czasów
W Kutach do moich rok dotarły odbitki Offshorów ( wspólne polsko-czeskie przedsięwzięcie) Wiec w przyszłym sezonie na pewno we Wrocławiu zostanie zbudowany co najmniej jeden nowy OFFSHORE 15cmm (Ten biało -czewony
) Jedna odbitka z fotografii jest nadprogramowa i do odstąpienia. Odbitki są wykonane profesjonalnie na najwyższym poziomie! Sam kadłub jest idealną kopią "DELTA FORCE", na którym startują najlepsi zawodnicy w tej kategorii na świecie. Nadaje się do motorków o pojemności 15- 27ccm. Jeszcze o tym napiszę,lecz już w innym dziale.
A.C.