Wróciliśmy z zawodów w Hanowerze. Impreza udana jak zawykle
Wyniki dobre choć mogłyby być lepsze:
Krzysiek Ołbiński Ryszard Dziergwa Finał 7,5
Ja finał 15
Wyścigi stały na bardzo wysokim poziomie i przy tej ilości dobrych zawodników, załapać się do finału było bardzo trudno! decydowały sekundy czasu dojazdowego! w FSR15 ośmiu zawodników miało taką samą ilość okrążeń w biegach półfinałowych.
W finale bywa różnie tym razem szczęście dopisało Ryszardowi D. i dojechał na bardzo dobrym czwartym miejscu!
My z Krzyskiem mieliśmy niestety kolizje i po uszkodzeniach nie dało sie dalej płynąć.
Jedynym pocieszeniem dla mnie jest to,że mistrz Dave którego łódka wywinęła mi kreciołka tuż przed dziobemi przez co wyeliminował mnie z dalszego ścigania, był w końcowej klasyfikacji za mną
Maciej i Piotr mieli defekty silników i nie mogli sobie zbytnio popływać,choć drugi bieg Piotrka był całkiem dobry i w sumie niewiele brakowalo do finału.
W czasie całych zawodów wiał dość silny wiatr i była dość duża i zdradliwa fala, i trzeba było mieć dużo umiejętności ,żeby przepłynąć cały wyścig.
Z moich obserwacji wynika jeszcze jedna sprawa: łódki Maestro Marlesa nie są aż tak dobre jak to się nimi zachwycają niektórzy. I owszem, są szybkie,ale tak jak wszystkie łódki, także potrafią wykręcać piruety i odlatywać i to dość często
Kilka Tornad pięknie "fruwało" nad wodą. 
w całkiem pięknym stylu
Zawody dały okazję spotkać się z dawno niewidzianymi kolegami
I przynajmniej w moim przypadku miłe spędzenie czasu (między innymi wizyta z rodziną w niedalekim Heide Parku w Soltau) Wspaniała zabawa Kto nie był niech żałuje !
A.C.