Witam
Obserwuję dyskusję na temat tych "biednych",rodzących się w straszliwych bólach porodowych standarcików, w której bierze udział już dość szeroki krąg zainteresowanych. Jeden z kolegów uważa, że : (cytuję) "Wg mnie to brak modelarni jest główną podstawą braku napływu młodej krwi". Trafione w dziesiątkę. Brak modelarni , to brak instruktorów-modelarzy, ludzi z dużym doświadczeniem, pomagających, zachęcających, mobilizujących młodych do rozwijania i doskonalenia swoich pasji i marzeń. To także często brak nawet małego kącika w domu na uprawianie swojego hobby. Niewielu jest, niestety szczęśliwców , dysponujących odpowiednim pomieszczeniem do "modelowania". Najlepszy wykład, czy internetowy instruktaż , nie zastąpi instruktora. Piszę te słowa z perspektywy moich 31 lat pracy jako instruktora , z których, 27 lat przepracowałem we wrocławskim MDK-u, z najlepszą jaka mogła mi się trafić grupą Modelarzy( przez duże M). Brak modelarni i instruktorów to wielki problem, który wydaje się obecnie nie do załatwienia.
Inny kolega, tym razem ze Śląska, chce krzewić trudną dyscyplinę jaką są FSR-y w następujący sposób: ( cytuję ) "W każdej modelarni są stateczki, którymi nikt nie pływa, koledzy mają mnóstwo motorków, których nie używają, do tego trochę ciężkiej pracy i można się ganiać w normalnych FSR". Tu praktycznie kończy się Jego doradztwo. Więc ja grzecznie proszę kolegę o podanie adresów tych modelarni ze stateczkami, no i przy okazji skubnąłbym coś z tego mnóstwa motorków. Zastanowił mnie także zwrot - normalne FSR. Czyżby w międzyczasie , niezauważenie, powstały też nienormalne FSR-y. Przekładając ten tok myślenia na inną dyscyplinę sportu, jaką są np. skoki narciarskie, to trudno jest mi wyobrazić sobie kolegów Małysza chodzących od chałupy do chałupy po Zakopanem i żebrzących o jakieś stare narty, czy buty, aby potem dawać "czadu" na skoczni. To na pewno nie jest dobre rozwiązanie. W dalszym ciągu uważam, że najważniejsza na dłuższą metę jest praca od podstaw.
Jako,że od wszelkich "gadek", najlepszy jest przykład, więc podam kilka z naszego, wrocławskiego " podwórka". Od wielu lat najjaśniej w FSR-ach błyszczy gwiazda Maćka D. (nie ukrywam,że z Wrocławia). Kolekcja Jego medali mistrzowskich jest imponująca i to nie w jednej klasie FSR. A pierwszym zbudowanym przez Maćka modelem, nie uwierzycie, był model łódeczki F1 standart !!, z silniczkiem samozapłonowym 1,5 ccm i ze śmigiełkiem lotniczym. Pewnie dumnie teraz stoi na należnym jej miejscu, zasypana stertą dyplomów. Równie podobnie toczyła się modelarska edukacja innego Maćka, zwanego Małym (też z Wrocławia). Pierwsze medale i tytuły mistrzowskie Małego, to klasa F1-2,5 standart. Uzbierało się tych trofeów, że pewnie Jemu samemu trudno zliczyć. Przez wrodzoną skromność, tylko pobieżnie wspomnę o sukcesach moich synów - Adama - 8 tytułów Mistrza Polski ( 3x w klasie 2,5 standart i 1 x w FSR-V-15), oraz Andrzeja - "tylko" 6 tytułów M.P ( też 3 x 2,5 standart i 1 x FSR-V-3,5 j ). Obaj synowie startowali do roku 1992, a jako ciekawostkę podam, że Adam pierwsze Mistrzostwo Polski wywalczył mając 10 lat ( 1979r).Był wtedy najmłodszym modelarzem w Polsce startującym modelami RC. Nie muszę dodawać, że klasy standart.
Kończąc, pragnę obiema rękami podpisać się pod krótkim, rzeczowym, a jakże prawdziwym stwierdzeniem Stanisława Cz. , na zaprzyjaźnionym Forum : ( cytuję) "Mam informację że na wiosnę wypłynie znacznie więcej piętnastek i to bez przymusowego ( jak to sobie niektórzy marzą) stażu w lokalno-wrocławskiej klasie std
. Święte słowa, nic dodać ani ująć. No chyba,że ktoś wystartuje nie słuchając Twych słów i to z własnej nieprzymuszonej woli
. A co do marzeń.........
Wszystkim Modelarzom życzę w 2008 r tego co najważniejsze - zdrowia , miłości , zgody i spełnienia swoich marzeń .
pozdrawiam - Jan Sewerniak