Dziś trochę o cięgnach będzie. "Popychacze" w naszych łódkach, jak nieraz zauważyłem, traktowane są przez wykonawców, troszkę lekceważąco. I zdarza się to dość często. Sam kiedyś robiłem je z tego, co mi pod rękę popadło. a to kawałek drutu, a to jakaś linka... A popychacz to bardzo ważna sprawa I jedna z tych rzeczy, które najczęściej zawodzą
Pierwsza, podstawowa sprawa, że popychacz MUSI być precyzyjny tzn absolutnie bez luzów wzdłużnych. Uzyskać to można w jedyny możliwy sposób, czyli dobierając średnicę popychacza do wewnętrznej średnicy pancerza.I wcale nie jest to takie proste. Od długiego już czasu ja osobiście stosuję we wszystkich moich łódkach, stalowe linki i rurki od pneumatyki, które można nabyć w sklepach specjalistycznych handlujących pneumatyką.I obowiązkowo należy dobrać średnicę rurki do posiadanej linki. Linki dostępne w sklepach ,pomimo, że teoretycznie są jednej średnicy (np 1,6 mm) to i tak minimalnie się różnią średnicą. W sklepie przeważnie, dostępne są wężyki pneumatyczne z różnych materiałów np z poliuretanu, PCV lub (najlepsze i najdroższe) z teflonu. I one także różnią średnicami zwłaszcza wewnętrznymi. W praktyce idąc do firmy po rurkę biorę ze sobą kawałek linki i na miejscu dobieram wężyk do linki. Przy większych łódkach cięgła wykonuję z dwóch rurek plastikowych i linki. O tym można poczytać w moich relacjach o łódkach V i O 7,5.W małych modelach wystarczy jedna rurka. Sama linka powinna być nowa, i najlepiej jakby była nierdzewna, choć to nie jest aż tak bardzo konieczne.Nie używam żadnych cięgieł plastikowych dostępnych w sklepach modelarskich ponieważ one nie do tego służą. Żaden producent plastikowych cięgieł nie brał pod uwagę,ze mogą one pracować w takich "reżimach" jakie są w naszych FSRach. Te plastikowe nawet z drucianym rdzeniem w środku, porostu pękają w środku kruchego pancerza. Te "sklepowe" niech służą tam gdzie powinny. Nasze muszą być o wiele bardziej niezawodne...
I ZERO luzu, ale tak,żeby linka w pancerzu przesuwała się miękko i bez większych oporów. Jeżeli opór będzie za duży, to serwo na początku da sobie z nim radę, ale jeżeli później linka w którymś miejscu lekko zardzewieje, to serwo możemy spalić dość szybko
I co niektórzy przekonali się o tym dość boleśnie
I nie jest to wina serwa, o czym niektórzy biadolili, że producent kiepski,że prąd do kitu itp
90% przypadków uszkodzenia serwa na popychaczach leży po stronie "zawodnika". Sam kiedyś zapłaciłem "frycowe" to wiem
Dokładne spasowanie linki i rurki pozwala także uniknąć stosowania dodatkowych uszczelnień w postaci różnych gumek, harmonijek itp. Wystarczy trochę dobrego smaru w momencie montażu popychacza i będzie dobrze. Woda nie popłynie już tamtędy
Następny problem to taki,że popychacz może po prostu się urwać. I dzieje się to w jednym miejscu przy zakończeniu gwintu na elemencie wkręcanym w snapa. Ja poradziłem sobie z tym w ten sposób, jak na zdjęciach powyżej. ten element wykonuję z długiej śrubki o odpowiednim gwincie i kawałka rurki mosiężnej. rurka zaciskana jest na części gwintowanej i na samej lince. sposób stosowany w rowerach czy motocyklach itp. NIEZAWODNY. Trzeba pamiętać ,że te nasze popychacze pękają od drgań, które generuje silnik, więc muszą być wykonane naprawdę solidnie. Najlepsze snapy wg mojej oceny produkuje firma PROFIL SERWICE z Łodzi i choć tu musiałem zastosować inne, to i tak nic tego nie zmienia
Sposób montażu w kadłubie też jest pokazany powyżej. Można oczywiście zastosować inne sposoby, ale mi osobiście ten na zdjęciach najbardziej odpowiada
Może ktoś oczywiście mieć swoje doświadczenia z popychaczami ale to jego doświadczenia, moje są takie ,jak to opisałem. Ten post nie jest bezpośrednio o budowie , ale jeżeli się komuś przyda ,to co napisałem to będzie dobrze
A.C