Ogólnopolskie forum modelarzy FSR

Ogólnopolskie forum modelarzy FSR
Teraz jest 27 kwi 2024, 18:41

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Krakus potrafi
PostNapisane: 02 sty 2010, 20:38 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
W ubiegłym roku w rajdzie Dakar był trzeci (to była najwyższa pozycja Polaka w historii rajdu Paryż-Dakar we wszystkich klasach). W rym roku jest najlepszy. Trzymajmy kciuki.
http://www.sport.pl/sport/51,65025,7414223.html?i=4

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 03 sty 2010, 15:32 
Offline
Adept
Adept

Dołączył(a): 09 kwi 2007, 21:02
Posty: 39
Lokalizacja: KIELCE
No nie bardzo . Nie zabrał CB ze sobą i już mu fotkę ze śmietnika zrobili.
http://sport.wp.pl/kat,6371,title,Rajd- ... omosc.html


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 05 sty 2010, 12:42 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Przedruk z ATV Polska http://www.atvpolska.pl/dakar2010/

Jan 4 2010
Dakar 2010: Rafał Sonik – komentarz do Etapu 2
Prezentujemy na gorąco relację naszego zawodnika z dzisiejszego etapu Rajdu Dakar 2010

Rafał Sonik:


“To był odcinek w większości kamienisty i po górach. Po tej karze, którą dali mi 8 minut spadłem o 30-40 miejsc w dół w połączonej klasie motocykli i quadów. I miałem już czarne myśli wczoraj wieczorem kiedy się dowiedziałem, że tych dwudziestu paru ludzi sędziowie postanowili ukarać. Startowałem, czego się bałem najbardziej z motocyklistami, którzy umieją jeździć po prostej, a nie bardzo umieją jeździć po zakrętach. Szczególnie kiedy jest ślisko i bardzo zmienne warunki. Wyprzedzałem tych motocyklistów. Dopóki było pod górę to jeszcze jakoś szło. Była szersza droga, ale później droga pięła się w góry, było bardzo mglisto, padał deszcz i było bardzo ślisko. Za którymś z zakrętów – takim ślepym, którego nie widać, motocyklista tuż przed mną jadący, może minutę wcześniej, przewrócił się i nawet się jeszcze nie zdążył podnieść. Jak wyjechałem z tego zakrętu, a było to w dół i prędkości były spore to zorientowałem się, że żadnej szansy nie mam wyhamować przed nim, i że on tam leży nie było żadnego sygnału, żadnej możliwości rozpoznania. No i wtedy miałem wybór, albo wjechać w niego, w jego nogi i przejechać mu po nogach, bo droga była tak wąska, że jak motocykl leżał w poprzek, i on leżał w poprzek to nie było ani z prawej ani z lewej miejsca, albo uciec w bok. Niestety z boku były głazy, na które wpadłem. Jeszcze trochę kontrolowałem co się dzieje, ale już tak właściwie nie bardzo mogłem o niczym decydować. Po prostu musiałem wybrać pomiędzy nim jakąś drogę. I złapałem gumę – lewe przednie koło się przecięło całkiem. Niestety pół godziny próbowałem to naprawić, nie dało się. Nie miałem kół na wymianę. Ten odcinek dzisiaj był do przejechania na jednym komplecie bez problemu. No i co? zostało mi 260 km odcinka specjalnego i przejechałem te 260 km na kapciu z przodu. Jestem zdumiony, że felga wytrzymała i że opona nie zeszła z niej całkiem. Musiałem pokonać ten dystans jadąc na oponie bez powietrza. To nieprzyjemne, bardzo męczące i frustrujące, bo nie wiem kto mnie po drodze nie wyprzedził. Ale trudno. Dojechałem do mety – jestem w La Rioja. Jutro startuje dalej. Strata jest duża, ale to jest Dakar nie można się poddawać.
Chyba najkrótszy komentarz to jest: makabryczny pech.”

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 05 sty 2010, 12:47 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Za ATV Polska


Dakar 2010: Rafał Sonik – komentarz do Etapu 3
Po dzisiejszym, jak się okazuje wręcz morderczym etapie mamy znowu parę słów komentarza od Rafała Sonika, który poprawił nieco swoją pozycję na zamknięciu odcinka, ale nie jest do końca zadowolony z przebiegu dzisiejszego etapu. W czasie rozmowy telefonicznej z naszym zawodnikiem usłyszeliśmy wiele niepokojących informacji o zdarzeniach, które miały bezpośredni wpływ na tak zaskakujące przetasowania w klasyfikacji odcinka. Zdaniem Rafała Sonika bezpośredni wpływ na problemy techniczne, które wystąpiły u wielu zawodników zarówno jadących quadami jak i motocyklami miało paliwo, jakie zostało zatankowane na jednej ze stacji w niewielkiej miejscowości przy trasie odcinka. Po zatankowaniu i przejechaniu kilku kilometrów silniki zaczęły się dusić, strzelać i po kolei odmawiać posłuszeństwa. W piekielnym upale sięgającym 50 stopni wielu zawodników próbowało reanimować swoje pojazdy i szukać potencjalnej przyczyny niedomagania. Kilku przypłaciło tak ekstremalne warunki swoim zdrowiem i zostali odtransportowani do punktu medycznego na biwaku. Poza problemem związanym z paliwem, prawdopodobnie “wzbogaconym” o etanol na nierówną walkę miały też wpływ wskazówki przekazywane przez kibiców, nie do końca sprzyjających w dniu dzisiejszym kierowcom z innych krajów, a prowadzące na strome spadki, wzniesienia czy też ślepe korytarze, sprawiające spore kłopoty w ich pokonywaniu i stwarzające niebezpieczne sytuacje.



Poniżej znajdziecie komentarz do dzisiejszego etapu.

http://atvpolska.eu/wywiad/etap3.mp3 ( tu wersja do słuchania)


Rafał Sonik:
“Okazało się według wszelkich znaków na niebie i na ziemi, że na stacji, która była wskazana jako ostatnia przed wjazdem na odcinek specjalny było chrzczone paliwo. Ja mam o tyle najlepszy na to dowód, że miałem paliwo w tylnym zbiorniku, które kupiłem przedwczoraj gdzie indziej i nie musiałem wczoraj go używać – tak się złożyło, że wczorajszy odcinek przejechałem na głównym baku i na CP dotankowałem tylko przedni zbiornik i w ogóle nie sięgałem po paliwo do tylnego zbiornika, natomiast po kilkunastu kilometrach od startu do odcinka specjalnego dzisiaj zaczął przerywać quad, nie mogłem jechać na 4 ani na 5 biegu, bo w ogóle nie miał mocy. Pracował chwilę na jeden cylinder, później na dwa, momentami gasł – no i ja byłem przekonany, że coś zepsuło się w moim quadzie, przez bardzo długi czas. Takim kaszlącym, zacinającym się quadem próbowałem podjechać pod potężny podjazd, który nawet w roadbooku był oznaczony jako najbardziej stromy – kilkanaście kilometrów do góry. Nie dało się na prosto, więc halsowałem, jeździłem troszkę w prawo troszkę w lewo, zawracałem jak mi quad gasł całkiem, rozpędzałem go troszkę z góry i próbowałem jeszcze raz. Zajęło mi to bardzo dużo czasu – zamiast wyjechać od razu na prostą. Później widziałem bardzo wiele motocykli po drodze, które stały porozbierane m.in. minąłem Kubę Przygońskiego, który pokazał mi żebym jechał dalej- już miał porozbierany motor jak przejeżdżałem koło niego. Później minąłem Machacka, który też miał rozebranego quada. Wniosek jest taki, że najprawdopodobniej ktoś na stacji wiedział z góry, bo ta stacja była już w roadbooku od dawna, że będzie tędy przebiegał rajd i wszystkie motory i quady szczególnie będą musiały tutaj tankować – ta sytuacja nie dotyczy samochodów i ciężarówek, bo większość z nich ma swoje paliwo z Europy, jak np. Hołek. Wielu innych zawodników też przywozi swoje paliwo. Wniosek jaki się nasuwa po rozmowie z wieloma motocyklistami i quadowcami. Marc Coma, jak się okazało przed chwilą stawał trzykrotnie. Jordi Viladoms przeleciał przez kierownicę jak mu motocykl „czknął” kilkakrotnie, w momencie kiedy najbardziej potrzebował dodać gazu. Ja ponad godzinę, może półtorej naprawiałem quada – wymieniłem filtry powietrza, filtry paliwa, przedmuchałem pompę paliwową, wyjąłem bak, przedmuchałem bak, wszystkie doloty, robiłem to przy 50 stopniach Celsjusza czego nie wiedziałem, ale czułem, że jest bardzo, ale to bardzo gorąco. Później jak ruszyłem, było dokładnie to samo, więc postanowiłem przełączyć na tylny bak – wtedy quad dopiero zaczął jechać. Byłem już strasznie zmęczony, do tego stopnia byłe ze mną źle, że organizator musiał się zorientować monitorując moje poczynania przez GPS-y, widzieli, że pokonałem ten odcinek bardzo sprawnie, bo wyprzedziłem 20-30 motocyklistów od startu odcinka, a później nagle stanąłem. Dzwonili do mnie przez GPS, czy wszystko ze mną w porządku, czy nie zasłabłem. Gdy zdobywałem tę górę, walczyłem z quadem, przyjechało na motorach dwóch Argentyńczyków, lokalesów. Przywieźli na szczęście ze sobą wodę i oblali mnie całego, mogłem ruszyć dalej, chociaż odcinek był strasznie męczący. Kuba Przygoński, Jacek Czachor, Marek Dąbrowski, Krzysiek Jarmuż – wszyscy mówią dokładnie to samo. Wielu ludzi jeszcze nie dojechało, na wydmach moim zdaniem jest 20, może 30 motocyklistów jeszcze, których mijałem po drodze, którzy mieli porozbierane baki, porozbierane gaźniki, całe układy paliwowe, wygląda na to, że do paliwa został dodany etanol. Według tego, co ustaliłem z zawodnikami, etanol, który jest dodany w zbyt dużej proporcji do paliwa, ma tendencję w wysokich temp. parować. Stwierdziliśmy to po tym, że zbiornik po dojeździe do mety był pod ogromnym ciśnieniem, a przecież tak nie powinno być – powinien zasysać powietrze z zewnątrz. Nie powinien mieć nadciśnienia, a miał – a to oznacza, że było bardzo dużo gazu w nim, który uwalniał się podczas parowania etanolu przy bardzo dużej temperaturze. To paliwo nie wpływało jak należy do układu paliwowego silnika, tylko było wpompowywane z powietrzem/gazem. W którym jest bardzo duże ciśnienie, to powietrze powoduje, że do układu paliwowego dostaje się nie paliwo tylko bańki powietrza przemieszane z paliwem. Rozmawiałem na ten temat przed chwilką z Hołkiem i powiedział, że oni w samochodzie mają specjalną chłodnicę do paliwa, co więcej oni monitorują temperaturę paliwa, i że jeżeli paliwo jest za gorące a mają długi podjazd i się przegrzeje paliwo to, że dokładnie to samo im się dzieje, jak mają paliwo z dużą zawartością etanolu. Ja uważam, że coś takiego musiało się zdarzyć, bo było sporo wypadków w ogóle nie do wyjaśnienia i tak jak powiedziałem cała grupa quadów i cała grupa motocykli miała ten sam problem, w tym wszyscy czterej polscy motocykliści, Kuba stracił chyba półtorej godziny i wygląda, że jest właściwie poza jakąś ścisłą czołówką, tylko, że ta czołówka się przemieszcza i nie mówię tego z satysfakcją, wręcz przeciwnie, ze smutkiem, bo zostaliśmy w jakiś sposób oszukani, a wielu ludzi w tym profesjonaliści nie wiedzieli, co z tym zrobić, żeby to paliwo nie było tak zgrzane, natomiast przed chwilą rozmawiałem jeszcze raz z kolegami z Orlen Teamu i powiedzieli, że nawet na rajdach egipskich, na Faraonach, gdzie temperatury są o wiele wyższe niż tutaj, że nic się takiego z paliwem nie działo jak tutaj i że najprawdopodobniej wynikałoby z tego ktoś uznał, że będzie okazja na to żeby dorobić i zmieszał to paliwo z czymś, co spowodowało, że mieliśmy dzisiaj straszne problemy. Ja mam jakieś półtorej godziny „w plecy” z tego powodu, jestem zamęczony dzisiaj, a jedynym takim banalnym pocieszeniem, a może nawet nie pocieszeniem a taką informacją, która mnie uspokaja trochę jest to, że wszyscy, którzy przyjechali dzisiaj, Krzysiek, Jacek, Kuba a przecież są to zawodowcy są dokładnie w takim samym stanie – są zamęczeni tym etapem i nie dlatego że etap był tak długi i tak trudny, ale dlatego, że nie mogliśmy jechać normalnie, nie mogliśmy utrzymać żadnego rytmu jazdy, wyjeżdżaliśmy na dość duże wydmy, a przede wszystkim pod tą gigantyczną górę, praktycznie rzecz biorąc jak na rowerach, quady i motocykle, w ogóle praktycznie dzisiaj nie jechały, no a resztę to widać w klasyfikacji – prawda – nie chciałbym być tutaj jakimś zwolennikiem spiskowej teorii czy spiskowych teorii. Parszywy odcinek, parszywy pod wszystkimi względami, praktycznie nie wiem czy było ze 20 km gdzie można było mieć przyjemność z jazdy. Na samym początku motocykliści jeździli w różne strony, co spowodowało, że wielu ludzi w tym ja nie zaliczyło trzeciego waypointa, wszystkie pozostałe zaliczyłem a było ich chyba 30, a trzeciego nie zaliczyłem, ponieważ, po motocyklistach kurzyło się przepotwornie i nie był widać gdzie ten waypoint jest, to było na samym początku odcinka, wszyscy się pogubili, zobaczymy, co sędziowie zdecydują, ja oczywiście już przyjąłem, że decyzja będzie najgorsza z możliwych czyli kary dla wszystkich, którzy nie zaliczyli tego waypointa, bo taką już to widać przyjmują tutaj metodę i cóż jedziemy dalej, meta jest celem, na jaki cały czas patrzyłem myśląc sobie, że nie można zawieść ludzi, ale myślę też, że o wynikach Kuby, moich czy któregokolwiek motocyklisty możemy już zapomnieć, jedyne co nam jeszcze w cudzysłowie pozostaje to wynik Hołka, który ma na szczęście swoje własne paliwo, jest 5 w generalce, to jest rewelacyjny wynik, no i niech jedzie dalej tak dobrze, będziemy się z tego cieszyć, jak to dowiezie, to jest jedyne, co jak mi się wydaje możemy z tego rajdu wywieźć, oprócz doświadczenia, i ewentualnie próby dotarcia do mety. Bardzo przykre doświadczenie dzisiaj i oczywiście wysiłku fizycznego i fizjologicznego to jest absolutne ekstremum, ja czegoś takiego jak dzisiaj jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłem, nie dlatego że było 50 stopni, że powietrze było w bezruch w bardzo wielu miejscach, bo na przykład jechaliśmy korytem rzeki gdzie było kompletnie stojące powietrze, tylko dlatego, że po kilkunastu kilometrach przez sto kilkadziesiąt kilometrów quad w ogóle nie jechał, po prostu jedynka, dwójka, wszystkie wentylatory włączone, jakaś kosmiczna temperatura w ubraniu, jakaś tragedia po prostu ekstremum, to jest rzeczywiście ekstremum. Jak się dowiedziałem, że Villadoms, który jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, wielokrotnym dakarowcem się poprzewracał parę razy, bo mu czkał jego motor i jak się dowiedziałem, że Coma stawał trzykrotnie to znaczy, że były jakieś wydarzenia zewnętrzne, które miały na to wpływ”.

My nadal trzymamy kciuki

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 sty 2010, 00:04 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Dakar 2010: Etap 4 Fiambala > Copiapo

Dojazdówka: 394 km
Odcinek specjalny: 160 km

Witamy i zapraszamy na kolejne podsumowanie z 4 już etapu Dakaru. Na samym początku przypomnijmy o chyba najbardziej szokującej informacji dnia wczorajszego – „chrzczonym paliwie”. Nie ma co ukrywać, iż właśnie ono było problemem, który pozbawił wielu zawodników marzeń na zobaczenie linii mety w tym roku. Był także przyczyną groźnych wypadków w klasach motocykli i quadów. Zdarzenia te spowodowały szybką reakcję organizatorów, która zaowocowała przesunięciem startu do dzisiejszego etapu z 4:00 na 5:30 czasu lokalnego (wielu zawodników, do późnych godzin walczyło nie tyle już z samym etapem co z problemami technicznymi). To samo tyczy się także trasy 4 etapu – odcinek specjalny został skrócony z 203 do 160 km a jego meta była równoznaczna z zakończeniem dzisiejszego odcinka. Tak samo wyznaczona strefa dla widzów, która miała być gotowa na 184 km została usunięta. Jeśli chodzi o atrakcje terenowe, zawodnicy mogli liczyć na przejazd przez góry Andy oraz przekroczenie granicy Argentyny z Chile na niebagatelnej wysokości ponad 4000 m ! Zawodnicy musieli zmierzyć się z krótką lecz techniczną trasą oraz wieloma kilometrami piasków i wydm. Dzisiejszy odcinek był ostatnią próbą przed prawdziwym wyzwaniem jakim niewątpliwie jest pustynia Atacama.


Jan 5 2010
Dakar 2010: Rafał Sonik – komentarz do Etapu 4

Rafał Sonik: Na tle tego, co się działo w ostatnich dniach, to był w miarę normalny odcinek. Mój problem jest taki, jak się okazało po pierwszym dniu, po tej „karze”, że jadąc w okolicach 90 miejsca w klasyfikacji generalnej, mając przed sobą 90 motocyklistów i quadowców, praktycznie nie jestem w stanie wyprzedzać. Czasami się zdarza, że manewr wyprzedzania trwa kilometr, dwa, a czasami kilkanaście, bo mamy wąskie drogi, bardzo się kurzy, no i jak już jadę za kimś w kurzu, co jedzie 10, 15…20 km/h wolniej niż ja, no to praktycznie nie jestem w stanie go wyprzedzić przez dłuższy czas, bez ryzyka, że nie wpadnę na głazy lub kamienie, bo nic nie widzę – a to ryzyko jest dla mnie nie do przyjęcia, wobec tego tylko na szerszych odcinkach wyprzedzam, czekam na nie…. Ale dzisiaj nie było ich za wiele. Nic pod tym względem nie dało się zwojować, a na tych szerszych odcinkach z kolei cały czas były kamienie i to takie kamienie, że strach w ogóle było szybko jechać, tak 3, 4 bieg. Najlepszym dowodem, że to było bardzo duże ryzyko jest wypadek, który widziałem. Długi czas jechałem za motocyklistą, który jak mi się zdaje zaglądnął do roadbooka / nawigacji, bo w pewnym momencie przy około 130 km/h zakantowało go, trafił na kamień, no i prawdę powiedziawszy gdyby to ktoś filmował to byłaby to najbardziej dramatyczna scena jaką w życiu widziałem. Przy 130 km/h zrobił figurę w powietrzu, motocykl kilka kozłów, motocyklista w powietrzu, w kurzu, a ja za sekundę musiałem przez tą chmurę przejechać – bardzo niebezpieczne i nieprzyjemne doznanie. Przy nim się zatrzymał inny motocyklista, więc się tam jakoś wspólnie zbierali, prawdę powiedziawszy nie zazdroszczę, nie wiem czy się połamał, nie mam pojęcia. Odcinek zróżnicowany nie bardzo, trudny momentami, szybki – mi się jechało dobrze, dla kontrastu z dniem wczorajszym, gdzie droga była fatalna. Takim bardzo charakterystycznym momentem dzisiejszego dnia, po prawie 400 kilometrowej dojazdówce, którą zrobiliśmy z Fiambali do prawie Copiapo – po tej dojazdówce dopiero rozpoczynał się OS i dojechałem do startu dość szybko, bo się pośpieszyłem na tej dojazdówce – bardzo sprawnie to szło. Zaraz po mnie dojechał Jozef Machacek i mówi: „ Słuchaj Rafał, tak mnie ramię boli, taki jestem pokiereszowany po tym wczorajszym upadku, że nie jestem w stanie jechać dalej – zrezygnuję, oddam kartę dzisiaj”. No i rzeczywiście, przy mnie oddał sędziom kartę – musi się wycofać, nie jest w stanie jechać dalej. To był jedyny moment, kiedy był załamany, mówił ze łzami w oczach – a to nie jest wylewny człowiek. Umówiliśmy się, bo on jedzie z serwisem, a quada na razie zostawia w Copiapo, że się zobaczymy i będzie mi pomagał, doradzał. No cóż…. To za jego radą jechałem dzisiaj tak zachowawczo, ostrożnie. Powiedział również: „ Słuchaj, przy tym, co tutaj się dzieje szansa na wygranie tego rajdu jest równa zeru, a raczej była od początku zerowa, natomiast, jeśli będziesz jechał swoim dobrym tempem to jesteś w stanie przyjechać 5,6,7…. Może 4, ale raczej 5,6”. Ja absolutnie nie chcę mówić nic na ten temat, bo rajd jest nie do wygrania po prostu – tu są takie relacje na miejscu, że z wielu różnych powodów Argentyńczycy wygrają ten rajd. Pytanie tylko kto?? Tak się od początku ułożyło, nie ma co podawać jakiś sensacyjnych szczegółów, trudno tak jest i już……

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 sty 2010, 15:01 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Dakar 2010: Etap 5 Copiapo > Antofagasta

Dojazdówka: 90 km
Odcinek specjalny: 483 km
Dojazdówka: 97 km


W klasie quad bardzo miło mi jest poinformować o świetnej dyspozycji Rafała, który mimo niepowodzeń wcześniejszych dni, dzisiaj wraca do czołówki. Na trudnej trasie do Antafagasta Super Sonik zajął świetne 4 miejsce ! Miło widzieć iż Rafał nie poddaje się i pokazuje iż „nasz człowiek w świecie Dakaru” może pochwalić się bardzo dobrą jazdą. Niestety nie obyło się bez problemów, podopieczny Josefa Machacka – Plachaty jadący Yamahą, po dość poważnej wywrotce został od razu zabrany helikopterem do biwaku w celu udzielenia pierwszej pomocy. Co do zwycięzcy dnia dzisiejszego, został nim młodszy z braci Patronellich – Marcos. Jako drugi ze stratą 29’41 do lidera dojechał jego rodak Jorge Miguel Santamarina. Trzeci ze stratą ponad pół godziny uplasował się Hiszpan Juan Manuel Gonzalez. W klasyfikacji generalnej na pierwszym miejscu bez zmian znajduje się Marcos Patronelli, jako drugi ze strata godziny Santamarina. Trzeci jest Gonzalez Corominas tracący 1h07’13 do lidera.

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 sty 2010, 16:35 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Dakar 2010: Etap 6 Antofagasta > Iquique

Dojazdówka: 180 km
Odcinek specjalny: 418 km

W klasie quad, kolejny doskonały wynik dla Rafała Sonika ! Dzisiaj ukończył następny, bardzo trudny odcinek specjalny z czwartym czasem tracąc do lidera 29 minut i 16 sek. Jeśli chodzi o zwycięzców, bracia Patronelli przyzwyczajają nas powoli do dominacji etapowej. Dzisiaj jako pierwszy zameldował się Marcos, młodszy z braci z przewagą 18’10 nad Alejandro. Jako trzeci na metę przybył ich rodak Jorge Miguel Santamarina . W generalce sytuacja pozostała bez zmian – Marcos Patronelli powiększył swoja przewagę do 1 godziny 26 minut nad drugim Santamariną. Jako trzeci ze stratą 1h53’51 plasuje się Hiszpan Juan Manuel Gonzalez Corominas jadący Yamahą.


W połowie strony telefoniczny komentarz Sonika po 5 etapie
http://dakar.pl/index.php?option=com_co ... Itemid=127

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 sty 2010, 20:04 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
podsumowanie VII etapu



W klasie quadów niepodzielnie panują argentyńscy bracia Patronelli, którzy zwyciężają etap za etapem. Trzeci na mecie Rafał Sonik tym razem stracił do nich pół godziny, co pozwoliło mu awansować na 5. miejsce w klasyfikacji rajdu.





Bez komentarza

20.00 (09.01.2010)
6 godzin kary dla Marca Comy! Jeden z głównych faworytów Dakaru, zajmujący po 7 etapach 2. miejsce w klasyfikacji generalnej otrzymał 6 godzin kary za wymianę koła na piątkowym etapie w niedozwolonej strefie. To definitywnie przekreśla szanse Katalończyka na zwycięstwo w rajdzie i potwierdza, że jest to najbardziej pechowy rajd w jego karierze. Ale cóż, w tym przypadku sam sobie jest winien…

Z rajdu wycofują się (podobno) także dwaj najlepsi kierowcy klasy ATV – bracia Patronelli. Wróbelki ćwierkają, że Marcos wymienił na trasie koło w swym Raptorze, za co otrzymał karę 3 godzin. Bracia nie zgodzają się z decyzją sędziów. Czy Rafał Sonik awansuje na podium?!

9.00 (10.01.2010)
Wciąż niejasna jest sytuacja braci Patronelli w rajdzie. W wynikach pojawiła się 3-godzinna kara nałożona na starszego z nich, Marcosa, z powodu której obaj bracia zagrozili, że wycofają się z rajdu. Jak informuje „Corsa Online”, ich odwołanie zostało jednak przyjęte, a kara cofnięta i Patronelli nadal są w grze.

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 sty 2010, 20:31 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Dakar 2010: Rafał Sonik – komentarz do Etapu 7
Rafał Sonik:

Dzisiaj w trakcie trwania etapu dogoniłem i wyprzedziłem Halperna, potem pogubiłem się troszkę i wyprzedzili mnie razem z Declerkiem. I tak parokrotnie. Kilka kilometrów dalej wpakowałem się w głazy, gdyż pojechałem na ślady motocyklistów, którzy wjechali w maliny. Pierwsi z nich się bardzo ucieszyli, bo myśleli, że nie ma 19 i 20 waypointa i w związku z tym pojechali na skróty. Ja nie wiedziałem, że to jest na skróty, tylko to, że są to świeże ślady. Pojechałem za nimi i okazało się, że się dostałem w takie piargi skalne, że do tej pory nie mam pojęcia jak quad mógł po tym przejechać.
Byłem zdenerwowany sam na siebie, że nie pojechałem na roadbook, tylko na ślady, wiedziałem, że muszę przejechać, choćbym miał przez samą górę jechać. I po tych głazach powolutku na jedynce przejechałem, ale teraz nie mam pojęcia jak to było możliwe. Finalnie dojechałem do trasy, wtedy okazało się, że Declerck i Halpern mnie znowu wyprzedzili i tak ścigaliśmy się następne 200 kilometrów ze skutkiem takim, że udało mi się ich wyprzedzić.
Kiedy ruszyłem z CP, przed którym ich wyprzedziłem – to było jakieś 150 kilometrów do przejechania przed metą odcinka. Tuż za mną ruszył z tego punktu motocyklista, który chciał wjechać przede mną do koryta rzeki. Gonił mnie kilka kilometrów, aż w końcu tuż przed samym dojazdem do rzeki był taki skręt w lewo zaznaczony dwoma wykrzyknikami i skarpą. Kiedy zacząłem skręcać w lewo okazało się, że w tym kurzu, jaki tam wszechobecnie panuje on nie zauważył mojego manewru skrętu i że zaraz we mnie uderzy. Wobec tego musiałem wyprostować i skoczyć z tej skarpy do rzeki. Właściwie myślałem, że skończyłem rajd. Wylądowałem jakoś tam, jadę dalej, parę metrów dosłownie, a tu on też skoczył z tej skarpy. W ogóle nie widział, że jest skręt w lewo. Finalnie wjechał we mnie z boku i urwał mi podłogę. Z narzędziami, z wodą, ale przede wszystkim urwał mi cały podnóżek. Przymocowałem to jakoś trytytkami, ale to się oczywiście nie chciało trzymać. Po 5 czy 10 kilometrach musiałem to odciąć i wyrzucić, całą tą podłogę z podnóżkiem.
Jechałem 140 kilometrów bez lewego podnóżka. Na szczęście nic się nie stało z nogą i na szczęście nie urwał mi lewarka od zmiany biegów, wtedy to byłaby kompletna tragedia. A tak po prostu nie miałem lewego podnóżka i musiałem siedzieć na lewym udzie i nie miałem na czym nogi oprzeć.
Jechałem wściekły dalej. Dwa razy mi noga wpadła pod quada, mimo tego, że starałem się być strasznie ostrożny. Dziękowałem bogu, że zdecydowałem, żeby jechać w twardych i mocnych butach motocrossowych, bo w tych butach, w których Josef Machacek rekomendował, żeby jeździć, to by mi nic z nogi nie zostało. Pewnie by mi ją urwało w kostce. A tak tylko quad wylądował mi na nodze w bucie. Parę kilometrów przed metą jechałem w kurzu motocyklisty, chciałem go wyprzedzić. Nie zauważyłem, że jest taki potężny skok. Skoczyłem z góry i noga mi wpadła pod quada. Kompletnie nie mogłem utrzymać równowagi na jednej nodze i na kierownicy. Wyszarpałem ją z powrotem i z nogą jest wszystko ok. Sprawdziłem przed chwilą.
Długi etap dzisiaj. Ja lubię długie etapy, ponieważ mogę się ułożyć w jakiś rytm jazdy. Nie lubię tych krótkich odcinków. Poza tym widać, że ktoś jest zmęczony, bo to zmęczenie każdego prędzej, czy później dopada. W prawdzie różnice czasowe do Halperna, czy Declerka są niewielkie dzisiaj. Wynika to z tego podnóżka, który usiłowałem naprawić. To mi zajęło w tym etapie mnóstwo czasu. Dodatkowo jeszcze dwa pobłądzenia.

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2010, 00:09 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Dakar 2010: Etap 8 Antofagasta > Copiapo

Dojazdówka: 96 km
Odcinek specjalny: 472 km


Kolejny dzień i kolejny bardzo dobry wynik Rafała Sonika ! Dzisiaj po bardzo równej jeździe i długiego trzymania trzeciej pozycji, ostatecznie musiał ustąpić plasując się na mecie odcinka na świetnym 5 miejscu ! Co więcej trzeba wspomnieć o zarzucie postawionym przed liderem – Marcosem Patronellim dzisiejszego ranka. Na młodszego z braci została nałożona 3 godzinna kara za pomoc osób postronnych w Iquique, co dziwniejsze została ona wycofana tego samego dnia co powoduje iż Marcos utrzymuje miejsce lidera w generalce z bardzo dużą przewagą. To właśnie młodszy z braci był autorem najszybszego przejazdu dzisiejszego dnia, pokonując przy tym Alejandro o 56” i Francuza Christopha Declercka o 2’35. W klasyfikacji generalnej brak zmian co do czołowej trójki – bracia Patronelli z Marcosem na czele, jako trzeci Juan Manuel Gonzalez Corominas. Rafał Sonik po świetnej jeździe ostatnich dni zajmuje 4 miejsce w klasyfikacji generalnej !

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2010, 00:11 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Jan 12 2010
Dakar 2010: Etap 9 Copiapo > La Serena

Odcinek specjalny: 338 km
Dojazdówka: 209 km

Podsumowania klasyfikacji z klasy quad. Dzisiejszy odcinek padł łupem Francuza Christopha Declercka jadącego Polarisem. Przerwał on w końcu passe braci Patronelli – jako drugi na mecie zameldował się Alejandro ze stratą 1’33 natomiast trzeci był lider klasyfikacji generalnej Marcos – 1’47 za liderem. W generalce sytuacja bez zmian – pierwsze dwie pozycje należą do braci Patronelli z Marcosem na czele, który na chwile obecną ma już około 2.5 godziny przewagi nad swoim bratem. Zawodnik zajmujący trzecie miejsce – Hiszpan Juan Manuel Gonzalez Corominas traci do lidera ponad 4 godziny ! Rafał Sonik dalej utrzymuje bardzo dobre tempo, ciężko jest jednak obserwować jego poczynania patrząc na wyniki z trackingu. Jak się okazało Super Sonik zajął jednak 6 pozycję na wczorajszym etapie, nie 5 jak podawał Live-tracking. Mimo to jest to świetny wynik naszego reprezentanta !

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2010, 00:14 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Dakar 2010: Etap 10 La Serena > Santiago

Dojazdówka: 112 km
Odcinek specjalny: 238 km
Dojazdówka: 236 km


W klasie czterokołowców dzisiaj po raz pierwszy podczas 32 edycji rajdu królował Hiszpan Juan Manuel Gonzalez Corominas jadący Yamahą. Pokonał on Marcosa Patronelli o 8’27 oraz Sebastiana Halperna o 9’08. W klasyfikacji generalnej wszystko pozostaje bez zmian mimo wygranej Gonzalesa – bracia Patronelli na czele, jako trzeci z ogromną stratą ponad 4 godzin zwycięzca dzisiejszego etapu Gonzales. Mimo iż pierwsze trzy miejsca pozostają bez zmian, wspaniała informacja dla polskich kibiców. Rafał Sonik który dzisiaj ukończył etap z 6 czasem przesunął się w klasyfikacji generalnej na 4 miejsce ! Jest to świetny wynik zważywszy na niepowodzenia, które spotkały Super Sonika na wcześniejszych etapach. Oby tak dalej Rafale, wszyscy trzymamy kciuki !

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2010, 00:22 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Dakar 2010 Etap 11 Santiago > San Juan

Dojazdówka: 211 km
Odcinek specjalny: 220 km
Dojazdówka: 3 km


W klasie quadów newsy zaczynamy od etapowego zwycięstwa Sebastiana Halperna jadącego Yamahą. Było to drugie zwycięstwo Argentyńczyka w tegorocznej edycji rajdu. Z łącznym czasem 3.18:33 pobił on swojego rodaka – Alejandro Patronelliego o 4’31 oraz Marcosa Patronelli o 5’47. W klasyfikacji generalnej bez zmian – Marcos i Alejandro Patronelli na czele. Hiszpan Gonzalez Corominas ze stratą już 4 godzin 16 minut zajmuje 3 miejsce. Na dzisiejszym etapie Super Sonik uzyskał bardzo dobry rezultat – 5 miejsce i utrzymanie bardzo dobrej 4 lokaty w klasyfikacji generalnej. Do końca pozostały już tylko 3 etapy, trzymajmy kciuki za naszego reprezentanta !


Jan 13 2010
Dakar 2010: Rafał Sonik – komentarz do etapu 11

Po dzisiejszym dniu mam do trzeciego mniej więcej dwie godziny straty. Dużo więcej do drugiego i pierwszego. Z kolei do mnie miał 5 minut straty Decklerck i dzisiaj jeszcze 3 minuty, w sumie 8 minut . Kolejny za nami ma 3 godziny straty do nas, więc my tylko właściwie między sobą w tej chwili walczymy, a ponieważ Decklerck ma tendencję do tego by jeździć bardzo szybko, ryzykownie i łapać kapcie oraz naprawiać quada, wczoraj wypadł z trasy na 3, może 4 kilometrze. Nie był skupiony na jeździe w ogóle i pierwszy raz przy mnie naprawiał koło. Dzisiaj jechałem super ostrożnie, bo było potwornie kamieniście – same skały i kamienie. Tak więc, jak był fragment piaszczysty czy szutrowy to była wielka radość.

Więc doszedłem do wniosku, że jeśli złapię gumę to z Declerckiem przegram na pewno, bo on ma opanowane błyskawiczne zmiany koła – ma również zapasowe koło ze sobą i sztukę wymiany ma opanowaną, bo to robi non stop, codziennie, w kilka minut naprawia wszystko. Jeżeli ja miałbym naprawiać wszystko to zajęłoby mi to pewnie z 15 minut i bym z nim przegrał – więc jest to bez sensu.

Teraz zakładam, że jadę każdego dnia popełniając możliwie jak najmniej błędów, po to by pozwolić popełnić błędy, Decklerckowi i ewentualnie Gonzalesowi – bo jeżeli Gonzales popełni większy błąd, to straci więcej czasu. To jest moja jedyna sensowna szansa. Dzisiaj gdybym jechał na złamanie karku, to przyjechałbym 10 minut wcześniej i byłbym drugi, trzeci na etapie…. I co z tego??

W generalce nie byłoby z tego nic kompletnie, ani nie odskoczyłbym Decklerckowi na tyle daleko, żeby nie mógł mnie dojść jutro, pojutrze, ani nie doszedłbym Gonzalesa. W związku z tym jazda bliżej granicy ryzyka jest bez sensu.

Dzisiaj było tyle ostrych głazów, skałek, fragmentów trialowych, że tylko można było krzywdę quadowi zrobić, przeciąć opony i jechać na kapciach lub wręcz na felgach.

Dzisiaj jechałem normalnie, spokojnie, pewnie bardzo – może jeden błąd popełniłem taki, że troszeczkę przesadziłem z zakrętem, a tak poza tym to nie jest to spacerowe tempo. Jeżeli na 220 km OS-u różnica między mną a pierwszym zawodnikiem, który jechał na złamanie karku – Halpernem jest powiedzmy 8 minut, to znaczy, że jest to duży wynik, a on jechał jak wariat..!

On z kolei jest w odwrotnej sytuacji ode mnie, w generalce nie ma już nic do ujechania – jest szósty czy siódmy, ale jest z tej okolicy, więc chciał zabłysnąć wygraną etapu – kompletnie inne pryncypia. Jest potwornie gorąco – czterdzieści parę, może pięćdziesiąt stopni, a jutro ma być podobnie. Jutro jest do zrobienia 470 km, więc idę się przespać i zregenerować.



klasyfikacja w klasie quad po 11 etapach rajdu Dakar 2010:

http://www.atvpolska.pl/dakar2010/klas11_2010.jpg

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2010, 22:34 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
Dakar 2010: Etap 12 San Juan > San Rafael

Dojazdówka: 23 km
Odcinek specjalny: 476 km
Dojazdówka: 297 km


W klasie quad kolejny dzień zmagań i kolejny bardzo dobry wynik naszego reprezentanta ! Rafał Sonik uzyskał dzisiaj 4 czas co daje mu 5 miejsce w generalce. Zwycięzcą dzisiejszego odcinka został natomiast Francuz, Christophe Declerck na Polarisie. Z łącznym czasem prawie 5 godzin, pokonał on braci Patronelli – Alejandro o 1’29 oraz Marcosa o 6’00. W klasyfikacji generalnej na chwile obecną Declerck wskoczył na 4 pozycję jednak różnica między nim a Rafałem to tylko 2 minuty !

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 sty 2010, 20:41 
Offline
Kozak
Kozak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 lut 2007, 01:29
Posty: 490
Lokalizacja: Kraków
2010
Dakar 2010: Etap 13 San Rafael > Santa Rosa
Dojazdówka: 76 km
Odcinek specjalny: 368 km
Dojazdówka: 281 km




W klasie quadów mimo końcówki rajdu Polski reprezentant podkręca tempo ! Znany wszystkim quadowcom Super Sonik uzyskał dzisiaj drugi czas odcinka, przegrywając tylko z Francuzem Christophem Declerckiem o 5’56 ! Na jeden etap przed końcem rajdu „nasz człowiek” plasuje się na 5 miejscu w klasyfikacji generalnej, tracąc do czwartego Declercka lekko ponad 7 minut. Jako trzeci na mecie zameldował się Argentyńczyk Sebastian Halpern jadący Yamahą ze stratą 27’14. W klasyfikacji generalnej sytuacja pozostaje bez najmniejszych zmian – na pierwszych dwóch miejscach znajdują się bracia Patronelli z Marcosem na czele. Jako trzeci ze stratą ponad 5 godzin do lidera znajduje się Hiszpan Juan Manuel Gonzalez Corominas.

_________________
Prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce
http://fsrpolska.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL