Za ATV Polska
Dakar 2010: Rafał Sonik – komentarz do Etapu 3
Po dzisiejszym, jak się okazuje wręcz morderczym etapie mamy znowu parę słów komentarza od Rafała Sonika, który poprawił nieco swoją pozycję na zamknięciu odcinka, ale nie jest do końca zadowolony z przebiegu dzisiejszego etapu. W czasie rozmowy telefonicznej z naszym zawodnikiem usłyszeliśmy wiele niepokojących informacji o zdarzeniach, które miały bezpośredni wpływ na tak zaskakujące przetasowania w klasyfikacji odcinka. Zdaniem Rafała Sonika bezpośredni wpływ na problemy techniczne, które wystąpiły u wielu zawodników zarówno jadących quadami jak i motocyklami miało paliwo, jakie zostało zatankowane na jednej ze stacji w niewielkiej miejscowości przy trasie odcinka. Po zatankowaniu i przejechaniu kilku kilometrów silniki zaczęły się dusić, strzelać i po kolei odmawiać posłuszeństwa. W piekielnym upale sięgającym 50 stopni wielu zawodników próbowało reanimować swoje pojazdy i szukać potencjalnej przyczyny niedomagania. Kilku przypłaciło tak ekstremalne warunki swoim zdrowiem i zostali odtransportowani do punktu medycznego na biwaku. Poza problemem związanym z paliwem, prawdopodobnie “wzbogaconym” o etanol na nierówną walkę miały też wpływ wskazówki przekazywane przez kibiców, nie do końca sprzyjających w dniu dzisiejszym kierowcom z innych krajów, a prowadzące na strome spadki, wzniesienia czy też ślepe korytarze, sprawiające spore kłopoty w ich pokonywaniu i stwarzające niebezpieczne sytuacje.
Poniżej znajdziecie komentarz do dzisiejszego etapu.
http://atvpolska.eu/wywiad/etap3.mp3 ( tu wersja do słuchania)
Rafał Sonik:
“Okazało się według wszelkich znaków na niebie i na ziemi, że na stacji, która była wskazana jako ostatnia przed wjazdem na odcinek specjalny było chrzczone paliwo. Ja mam o tyle najlepszy na to dowód, że miałem paliwo w tylnym zbiorniku, które kupiłem przedwczoraj gdzie indziej i nie musiałem wczoraj go używać – tak się złożyło, że wczorajszy odcinek przejechałem na głównym baku i na CP dotankowałem tylko przedni zbiornik i w ogóle nie sięgałem po paliwo do tylnego zbiornika, natomiast po kilkunastu kilometrach od startu do odcinka specjalnego dzisiaj zaczął przerywać quad, nie mogłem jechać na 4 ani na 5 biegu, bo w ogóle nie miał mocy. Pracował chwilę na jeden cylinder, później na dwa, momentami gasł – no i ja byłem przekonany, że coś zepsuło się w moim quadzie, przez bardzo długi czas. Takim kaszlącym, zacinającym się quadem próbowałem podjechać pod potężny podjazd, który nawet w roadbooku był oznaczony jako najbardziej stromy – kilkanaście kilometrów do góry. Nie dało się na prosto, więc halsowałem, jeździłem troszkę w prawo troszkę w lewo, zawracałem jak mi quad gasł całkiem, rozpędzałem go troszkę z góry i próbowałem jeszcze raz. Zajęło mi to bardzo dużo czasu – zamiast wyjechać od razu na prostą. Później widziałem bardzo wiele motocykli po drodze, które stały porozbierane m.in. minąłem Kubę Przygońskiego, który pokazał mi żebym jechał dalej- już miał porozbierany motor jak przejeżdżałem koło niego. Później minąłem Machacka, który też miał rozebranego quada. Wniosek jest taki, że najprawdopodobniej ktoś na stacji wiedział z góry, bo ta stacja była już w roadbooku od dawna, że będzie tędy przebiegał rajd i wszystkie motory i quady szczególnie będą musiały tutaj tankować – ta sytuacja nie dotyczy samochodów i ciężarówek, bo większość z nich ma swoje paliwo z Europy, jak np. Hołek. Wielu innych zawodników też przywozi swoje paliwo. Wniosek jaki się nasuwa po rozmowie z wieloma motocyklistami i quadowcami. Marc Coma, jak się okazało przed chwilą stawał trzykrotnie. Jordi Viladoms przeleciał przez kierownicę jak mu motocykl „czknął” kilkakrotnie, w momencie kiedy najbardziej potrzebował dodać gazu. Ja ponad godzinę, może półtorej naprawiałem quada – wymieniłem filtry powietrza, filtry paliwa, przedmuchałem pompę paliwową, wyjąłem bak, przedmuchałem bak, wszystkie doloty, robiłem to przy 50 stopniach Celsjusza czego nie wiedziałem, ale czułem, że jest bardzo, ale to bardzo gorąco. Później jak ruszyłem, było dokładnie to samo, więc postanowiłem przełączyć na tylny bak – wtedy quad dopiero zaczął jechać. Byłem już strasznie zmęczony, do tego stopnia byłe ze mną źle, że organizator musiał się zorientować monitorując moje poczynania przez GPS-y, widzieli, że pokonałem ten odcinek bardzo sprawnie, bo wyprzedziłem 20-30 motocyklistów od startu odcinka, a później nagle stanąłem. Dzwonili do mnie przez GPS, czy wszystko ze mną w porządku, czy nie zasłabłem. Gdy zdobywałem tę górę, walczyłem z quadem, przyjechało na motorach dwóch Argentyńczyków, lokalesów. Przywieźli na szczęście ze sobą wodę i oblali mnie całego, mogłem ruszyć dalej, chociaż odcinek był strasznie męczący. Kuba Przygoński, Jacek Czachor, Marek Dąbrowski, Krzysiek Jarmuż – wszyscy mówią dokładnie to samo. Wielu ludzi jeszcze nie dojechało, na wydmach moim zdaniem jest 20, może 30 motocyklistów jeszcze, których mijałem po drodze, którzy mieli porozbierane baki, porozbierane gaźniki, całe układy paliwowe, wygląda na to, że do paliwa został dodany etanol. Według tego, co ustaliłem z zawodnikami, etanol, który jest dodany w zbyt dużej proporcji do paliwa, ma tendencję w wysokich temp. parować. Stwierdziliśmy to po tym, że zbiornik po dojeździe do mety był pod ogromnym ciśnieniem, a przecież tak nie powinno być – powinien zasysać powietrze z zewnątrz. Nie powinien mieć nadciśnienia, a miał – a to oznacza, że było bardzo dużo gazu w nim, który uwalniał się podczas parowania etanolu przy bardzo dużej temperaturze. To paliwo nie wpływało jak należy do układu paliwowego silnika, tylko było wpompowywane z powietrzem/gazem. W którym jest bardzo duże ciśnienie, to powietrze powoduje, że do układu paliwowego dostaje się nie paliwo tylko bańki powietrza przemieszane z paliwem. Rozmawiałem na ten temat przed chwilką z Hołkiem i powiedział, że oni w samochodzie mają specjalną chłodnicę do paliwa, co więcej oni monitorują temperaturę paliwa, i że jeżeli paliwo jest za gorące a mają długi podjazd i się przegrzeje paliwo to, że dokładnie to samo im się dzieje, jak mają paliwo z dużą zawartością etanolu. Ja uważam, że coś takiego musiało się zdarzyć, bo było sporo wypadków w ogóle nie do wyjaśnienia i tak jak powiedziałem cała grupa quadów i cała grupa motocykli miała ten sam problem, w tym wszyscy czterej polscy motocykliści, Kuba stracił chyba półtorej godziny i wygląda, że jest właściwie poza jakąś ścisłą czołówką, tylko, że ta czołówka się przemieszcza i nie mówię tego z satysfakcją, wręcz przeciwnie, ze smutkiem, bo zostaliśmy w jakiś sposób oszukani, a wielu ludzi w tym profesjonaliści nie wiedzieli, co z tym zrobić, żeby to paliwo nie było tak zgrzane, natomiast przed chwilą rozmawiałem jeszcze raz z kolegami z Orlen Teamu i powiedzieli, że nawet na rajdach egipskich, na Faraonach, gdzie temperatury są o wiele wyższe niż tutaj, że nic się takiego z paliwem nie działo jak tutaj i że najprawdopodobniej wynikałoby z tego ktoś uznał, że będzie okazja na to żeby dorobić i zmieszał to paliwo z czymś, co spowodowało, że mieliśmy dzisiaj straszne problemy. Ja mam jakieś półtorej godziny „w plecy” z tego powodu, jestem zamęczony dzisiaj, a jedynym takim banalnym pocieszeniem, a może nawet nie pocieszeniem a taką informacją, która mnie uspokaja trochę jest to, że wszyscy, którzy przyjechali dzisiaj, Krzysiek, Jacek, Kuba a przecież są to zawodowcy są dokładnie w takim samym stanie – są zamęczeni tym etapem i nie dlatego że etap był tak długi i tak trudny, ale dlatego, że nie mogliśmy jechać normalnie, nie mogliśmy utrzymać żadnego rytmu jazdy, wyjeżdżaliśmy na dość duże wydmy, a przede wszystkim pod tą gigantyczną górę, praktycznie rzecz biorąc jak na rowerach, quady i motocykle, w ogóle praktycznie dzisiaj nie jechały, no a resztę to widać w klasyfikacji – prawda – nie chciałbym być tutaj jakimś zwolennikiem spiskowej teorii czy spiskowych teorii. Parszywy odcinek, parszywy pod wszystkimi względami, praktycznie nie wiem czy było ze 20 km gdzie można było mieć przyjemność z jazdy. Na samym początku motocykliści jeździli w różne strony, co spowodowało, że wielu ludzi w tym ja nie zaliczyło trzeciego waypointa, wszystkie pozostałe zaliczyłem a było ich chyba 30, a trzeciego nie zaliczyłem, ponieważ, po motocyklistach kurzyło się przepotwornie i nie był widać gdzie ten waypoint jest, to było na samym początku odcinka, wszyscy się pogubili, zobaczymy, co sędziowie zdecydują, ja oczywiście już przyjąłem, że decyzja będzie najgorsza z możliwych czyli kary dla wszystkich, którzy nie zaliczyli tego waypointa, bo taką już to widać przyjmują tutaj metodę i cóż jedziemy dalej, meta jest celem, na jaki cały czas patrzyłem myśląc sobie, że nie można zawieść ludzi, ale myślę też, że o wynikach Kuby, moich czy któregokolwiek motocyklisty możemy już zapomnieć, jedyne co nam jeszcze w cudzysłowie pozostaje to wynik Hołka, który ma na szczęście swoje własne paliwo, jest 5 w generalce, to jest rewelacyjny wynik, no i niech jedzie dalej tak dobrze, będziemy się z tego cieszyć, jak to dowiezie, to jest jedyne, co jak mi się wydaje możemy z tego rajdu wywieźć, oprócz doświadczenia, i ewentualnie próby dotarcia do mety. Bardzo przykre doświadczenie dzisiaj i oczywiście wysiłku fizycznego i fizjologicznego to jest absolutne ekstremum, ja czegoś takiego jak dzisiaj jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłem, nie dlatego że było 50 stopni, że powietrze było w bezruch w bardzo wielu miejscach, bo na przykład jechaliśmy korytem rzeki gdzie było kompletnie stojące powietrze, tylko dlatego, że po kilkunastu kilometrach przez sto kilkadziesiąt kilometrów quad w ogóle nie jechał, po prostu jedynka, dwójka, wszystkie wentylatory włączone, jakaś kosmiczna temperatura w ubraniu, jakaś tragedia po prostu ekstremum, to jest rzeczywiście ekstremum. Jak się dowiedziałem, że Villadoms, który jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, wielokrotnym dakarowcem się poprzewracał parę razy, bo mu czkał jego motor i jak się dowiedziałem, że Coma stawał trzykrotnie to znaczy, że były jakieś wydarzenia zewnętrzne, które miały na to wpływ”.
My nadal trzymamy kciuki