Rozwiązanie z wewnętrznym źródłem zasilania i sterowaniem z nadajnika też mi sie podoba, mam zamiar je włożyć do najnowszej łódki... to jedyny wariant, którego jeszcze nie próbowałem...
(oprócz wariantu Maciusia D.)
Login napisał(a):
Akurat ta funkcja nie ma chyba specjalnie sensu w łodkach gdzie właściwie silnik przez cały bieg pracuje na maksymalnych obrotach.
Według mnie wręcz przeciwnie, ma sens. Rzeczywiście przez większość czasu nasze okręciki zapylaja na pełnym gwizdku (jak się uda
), ale dość często trzeba zwolnić do minimum (z wielu powodów, starzy wiedzą, a młodzi się dowiedzą dlaczego
:D:D). I wtedy silnik potrafi się zalać, zakrztusić, albo pryśnie parę kropel wody do gaźnika i... stoimy
Jeśłi świeca będzie podżarzona, myślę, że możemy mu trochę pomóc.
To gdzie ten Pan Bodzioch sprzedaje?
:D:D
Pozdrówka.
P.S. Rozwiązanie z zasilaniem świecy z tego samego źródła, co rozrusznika według mnie nie jest optymalne, chyba, że stosujemy akumulator samochodowy o dużej pojemności i obciążalności. Jeśli natomiast stosujemy typowe aku żelowe 12V 7 Ah to po pewnym (niedługim, rok, dwa) czasie używania ich pojemność spada do ok.60-70% (dane producentów UPS-ów) i obciążalność podobnie. Co to oznacza? Otóż rozrusznik w czasie szarpnięcia pobiera naprawdę dużo prądu (celowo nie podaję wartości, bo nie mierzyłem, ale grube kable robią się ciepłe nieraz) i napięcie akumulatora w tym momencie spada poniżej 12V. Jeśli to "poniżej" jest niewielkie, to nie problem, ale w akusach starszych nieco spada na tyle dużo, że stabilizator, który zasila świecę (a jest on obliczany na prąd ok.3A przy założonym naięciu wejściowym 12V) przestaje pracować w swoim stabilnym zakresie (bo ma za małe napięcie wejściowe), obniża napięcie wyjściowe i prąd na świecy spada, w związku z czym jej światełko
przygasa (piszę celowo takim językiem, bo nie każdy musi znać podstawy elektroniki)... efekt jest taki, że silnik, szczególnie trochę zalany, nie chce zapalić już w pierwszej sekundzie (a o to właśnie chodzi na starcie). Testowałem to rozwiązanie, bo początkowo bardzo mi się podobało z powodów podanych powyżej przez Kolegę, ale praktyka wymusiła jedno: CAŁKIEM OSOBNE ZASILANIE ŚWIECY... To tyle z moich skromnych doświadczeń.
Pozdrawiam dociekliwych.